Jeżeli
liczysz, ze ten post w jakikolwiek sposób pomoże ci w twoim problemie z
trądzikiem to nie czytaj dalej.
A
resztę zapraszam :D.
Każdy
z was kiedyś je miał. Duże, małe. Wiele lub nie.
A
mowa tu o PRYSZCZACH.
Zmorze
każdego nastolatka.
Pryszcze
(trądzik młodzieńczy) to choroba skóry, której początek występuje w wieku
pokwitania (dojrzewania), kiedy pod wpływem zmian hormonalnych dochodzi do
nadmiernego pobudzenia gruczołów łojowych.
A
przy najmniej tak mówi pani Wikipedia :D.
Jednak
moim zdaniem powinno to brzmieć trochę inaczej.
Bardziej
tak:
Twoja
twarz pokryta będzie dużymi, czerwonymi, świecącymi od potu pryszczami,
wypełnionymi po brzegi lepką, ohydną, glutowatą mazią. Każda próba wyciśnięcia
TEGO zakończy się strasznym wylewem, w skutek, czego twoja twarz dozna trwałej
bądź okresowej blizny a na miejscu jednego pojawią się dwa nowe.
Przez
cały okres trwania "TRUDNYCH SPRAW" po głowie będzie chodziła ci
tylko jedna myśl: "Dlaczego ja?" a chwilę, kiedy to wszystko się
zaczęło zapamiętasz, jako DZIEŃ, KTÓRY ZMIENIŁ TWOJE ŻYCIE.
"Choroba" ta spowoduje utratę
przyjaciół, doprowadzi cię depresji, załamania nerwowego, gorączki, nadmiernej
potliwości, zmęczenia a w najgorszych przypadkach do ostrego stanu lękowego a
nawet operacji plastycznej.
Wszelkie
środki, których użyjesz, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się zarazy, mogą tylko
pogorszyć twoje i tak już beznadziejne położenie oraz pomóc ci pozbyć się
znacznej części gotówki z konta w banku.
Odwiedzisz
dziesiątki lekarzy, znachorów, wróżek, szamanów. Wypróbujesz milion kremów,
preparatów, maści, tabletek, czopków, syropów, ziół, również tych, których
zdjęcia widziałeś na Instagramie i Snapchacie.
Przeczytasz
na ten temat tysiące książek, felietonów, artykułów oraz komentarzy na
Facebooku i Twitterze.
Obejrzysz
wiele vlogów, w tym "5 sposób na..." w poszukiwaniu
jakiejś rady czy wskazówki.
Wpiszesz
w Google hasła, inne niż tylko: "koty" i "pieseł".
Wysilisz
swój mózg do maksimum i kiedy nawet to zawiedzie po prostu pójdziesz i zapytasz
się mamy :p.
A
ona umiechnie się i powie tym swoim ciepłym, matczynym głosem pełnym miłości i
wsparcia:
-
Synku/Córeczko na to nie ma lekarstwa...
I
wtedy już wiesz, ze jesteś w d***e :D.
No
to tyle na dzisiaj.
Pamiętajcie
o obserwowaniu, poleceniu, komentowaniu, hejtowaniu mojego bloga.
Zachęcam
was do czytania poprzednich postow.
Miłych
wakacji!!!!
Trzymajcie
się.
Do
następnego razu!!!
Pudel :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz